piątek, 13 lutego 2015

A to Ci niespodzianka...


Mam 36 lat, dwójkę dzieci i niecały rok temu wróciłam do pracy. W pracy jest słabo...zmieniło się wszystko, łąćznie z zarządzającymi. Z dużej firmy zrobiłasię Korpo burdel. Prrzychodzę do pracy i sama wymyślam sobie co mogę zrobić. Czy kogoś to interesuje? Nie jestem pewna...Jestem za to mega zmęczona a moja samoocena wha się od 0 do -1. Wysyłam CV...dużo CV i cisza...ani jednego telefonu. Zaczęłam myślec o czymś na własną rękę ale jak to zrobić nie rezygnując z pracy, która jest jaka jest ale przynajmniej daje (pewnie złudne) jakieś poczucie bezpieczeństwa i dość marną pensję?...
Szukam rozwiązania od dłuższego czasu, jestem zfrustrowana, nie mam czasu dla własnych dzieci co budzi we mnie jeszcze większą frustrację. Ostatnio moja mała, dwulatka rowchorowała się i będąc na opiece zobaczyłam jak bardzo brakuje mi takiego czasu dla domu, rodziny...Jeszcze jakiś czas temu ulegałam trendowi, że bycie mamą na cały etat to rezygnacja z własnego życia, że to poświęcenie a to nie jest tak. Oczywiście wszystko zależy od tego jak ten czas w domu zpędzimy. Możemy zafiksować się wyłącznie na praniu, sprzątaniu i telewizji śniadaniowej ale nie musimy. Mamy to szczęście, że żyjemy w czasach z internetem, telefonami...W czasach, kiedy kobieta może naprawdę dużo, w czasach, w których nasze dzieci potrzebują nas jeszcze bardziej choć wydaje się, że mają więcej niż my...Ostatnio usłyszałam od mojego syna:- "Mamo, opłacało się wkuwać ten wiersz na blaszkę, bo dostałem tyle nagród''. Na to ja:- "Kochanie, ale Ty nie tylko wykułeś ten wiersz ale ładnie go powiedziałeś i to zostało docenione, Twoja praca i to jak go czujesz"Moje dziecko:- "Ale wiesz, co mamo? I tak w tym wierszu Ty jesteś najważniejsza, bo gdybyś nie uczyła mnie wieczorami, to ja bym tego tak nie powiedział"...kurtyna.Te ostatni słowa są dla mnie ważniejsze od wszelkich pochwał w pracy, choćby od samego prezesa, bo wiem, że po pierwsze są szczere a po drugie będą jeszcze długo miały znaczenie nie tylko dla mnie ale dla mojego syna. Mnie motywują do dalszej pracy z dzieckiem z prostej, dość egoistycznej przyczyny - chcę więcej:)No właśnie więcej...więcej takich słów od dzieci będzie bardziej realne jeśli będę z nimi spędzać więcej czasu, jeśli będę miała więcej...dzieci??? Dziś test pokazał kolejny raz dwie kreseczki. Nie wierzę, w sumie nie wiem co mam myśleć...przy mojej dwójce czasami mam poczucie ogromnych zaległości życiowych a przy trójce???? Wygląda na to, że będę musiała zweryfikować swoje życie...przede wszystkim zawodowe bo nie widzę pracy w trybie 8-16 mając rodzinkę, która za będzie zaliczana do tych wielodzietnych.O matko!!!Ale nie takie ilości  przecież ogarniały moje babcie...moja mama dała radę z trójką i to dość wymagającą...ale strach jest. Na razie dominuje. Boo przecież teraz to co innego...Kiedyś kobiety siedziały w domu i to było normą, teraz chcąc czuć się wartościową osobą, mieć na koncie jakieś dokonania, sukcesy wypadałoby gdzieś pracować, mieć karierę...a jak robić karierę dbając jednocześniej o dom i czwórkę (bo męża najczęściej muszę dodać do tego niezłego przedszkola)?Jedno wiem..praca w korporacji odpada...trzeba wziąć los we własne ręce.  Jakieś tam doświadczenie mam, odrobinę oleju w głowie posiadam a energia - tą mogę się dzielić i sprzedawać w ilościach hurtowych...Zatem mam wszystko co potrzebne mi będzie do założenia własnej działalności.Mówiłam o stowarzyszeniu...może to będzie początek mojej nowej pracy?Na razie nie do końca dociera do mnie informacja, że kolejny raz będę mamą. Myślałam, że będę bardziej opanawana  i zdecydowanie bardziej racjonalna...a ja jak idiotka cieszę się a zaraz potem boję. Boli mnie brzuch...martwię się, że to coś złego...nie boli, martwię sie jeszcze bardziej...Ale będzie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz