piątek, 12 września 2014

Teraz ja

To nie sprawiedliwe, że Milena sobie pisze u mamy na blogu a ja nie...a przecież jestem starszy!!! I to całkiem sporo i nawet mama się już martwiła, że to z duża różnica a ja się zastanawiam, jak niby miałbym się zajmować moją młodszą siostrą, gdybym sam był młodszy??? Przecież to bez sensu...
I właśnie dlatego, że musi być jakiś porządek, przerywam milczenie...to znaczy to literackie, bo tak normalnie to gadam strasznie dużo i czasem mama mówi, że nieco bez sensu i że za dużo, bo opowiadam zbyt szczegółowo...ale tylko niektóre rzeczy, bo na przykład jak się mnie mama pyta jak było w szkole to zazwyczaj wystarczy mi jedno słowo. Swoją drogą powinna się cieszyć, że ma zadowolone ze szkoły dziecko. Mówię, że dobrze, bo było dobrze...nie wiem w sumie co miałbym więcej mówić...za dużo się dzieje w mojej głowie i muszę się tego pozbyć i właśnie mówienie mi w tym pomaga...no dobra gadam za dużo i piszę chyba też jakoś podobnie. Postaram się to zmienić ale to takie trudne...Ale może wrócę do tego, że postanowiłem skorzystać z maminego pamiętnika i zostawić tu swoje trzy grosze (ja to pewnie z pięć zostawię, bo tak dużo gadam). Ale czemu ja postanowiłem, napisać? Aaaa...już nie pamiętam. Może to ta zazdrość i braterska rywalizacja...Wszystko zaczęło się pierwszego września, pierwszy dzień szkoły i w ogóle... Może to nie jest moje pierwsze doświadczenie związane z edukacją ale przecież pierwszy raz idę do klasy trzeciej (a to podobno nie przelewki...zresztą jak zaczynałem drugą, też miało być poważniej...w zasadzie już w pierwszej klasie spodziewałem się trudności). Tak to już jest, że jak się zaczyna rok szkolny, mamie zmienia się głos i staje się znacznie głośniejszy i jakby nieco bardziej wiedźmowaty (powaga, ma talent i spokojnie mogłaby podkładać głosy w kreskówkach ), a ja staję się bardziej płaczliwy...ale nie będę się tu za bardzo przed Wami otwierał, bo to trochę niemęskie.
Opowiem Wam za to o tym jak to jest wrócić do szkoły po wakacyjnej przerwie.
Z jednej strony fajnie by było dalej wylegiwać się do późna w łóżku, leniwie zejść sobie na śniadanie a z drugiej strony spotykam kolegów po dwóch miesiącach rozłąki, wiecie co to oznacza? Znowu będziemy gadać o piłkarzach (nie wiem czemu mama się tak irytuje, gdy jej tłumaczę jak wyglądała akcja Ronaldo).
Więc początek szkoły wygląda tak, że na początku można być trochę zmęczonym po wakacjach a jednocześnie trochę za bardzo wypoczętym co sprawia, że w ogóle nie chce mi się uczyć. Spotkania z kolegami w porządku (dziś moja mama zaprosiła swoje mamy koleżanki, co oznaczało dla mnie dwóch kolegów na kwadracie...hihi i to było super). One sobie tak coś strasznie ustalały (planują jakąś rewolucję w szkole, czy coś) a my bawiliśmy się klockami lego i graliśmy w piłkarzyki a potem Kajtek został u mnie jeszcze dłużej i super się bawiliśmy.
Niefajne jest tylko odrabianie lekcji...odwykłem od tego ale jest coraz lepiej.
Fajnie się piszę, ale chyba mi się odniechciało.
Jeszcze tu kiedyś coś skrobnę... Piąteczka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz